Zimna „majówka”
01.06.2015 / WYPRAWY WĘDKARSKIE / SZWECJA
Majówka to zwykle okres pierwszych wypraw do Szwecji na szczupaki. Nie jest to pora gwarantująca sukcesy, ale szansa na połowienie dużych szczupaków na płytkiej wodzie jest wówczas wyjątkowa. Pada więc sporo tzw. „metrówek”, „dziewięćdziesiątek” i „osiemdziesiątek”, niemniej przy chłodnej wiośnie można też trafić na całkowity zanik żeru tych drapieżników spowodowany niską temperaturą wody lub tarłem. Dlatego jadąc na naszą pierwszą tegoroczną wyprawę byliśmy pełni obaw.
majówka bywa kapryśna, choć można złowić wielką rybę
Obawy te po części się potwierdziły, gdyż zarówno na naszym głównym przydomowym jeziorze Hövern, jak i w szkierach św. Anny, szczupaki nie przejawiały jeszcze większej aktywności. Na jeziorze były prawdopodobnie akurat w tarle, w szkierach natomiast pokonała nas pogoda i niemal sztormowy wiatr. W obu przypadkach padło niewiele ryb a brania były sporadyczne. Jednak prawdziwy szał żerowania szczupaków przeżyliśmy na kameralnym leśnym jeziorku, położonym niezbyt daleko od naszego miejsca zakwaterowania. Zarówno rozmiary, jak i ilość łowionych drapieżników mogły zadowolić nawet najbardziej zrzędliwych spinningistów. Łącznie udało mi się złowić tam przez dwa i pół dnia 41 sztuk, z czego kilka miało ponad 90 cm, a zdecydowana większość mieściła się w przedziale 70-90 cm. Tak więc średnie rozmiary łowionych drapieżników były doprawdy – nawet jak na Szwecję - imponujące. Sporo dorzucili też do tego koledzy: Zbyszek metrówkę, a Robert kilka dziewięćdziesiątek. Ryby brały nie tylko z jedynej wiosłowej łódki, ale również z brzegu.
Dodatkowo udało nam się dwa razy wyrwać na inne leśne jeziorko z dużymi pstrągami tęczowymi, jakie właśnie udostępnił wędkarzom nasz szwedzki przyjaciel Kari. Nasz zapoznawczy dzień z jeziorem wypadł dobrze – padło 25 pstrągów, w tym kilka przekraczających 3 kilo. Mnie udało się wszystkie złowić na muchę (z belly boata), koledzy łowili na spinning. Druga próba była ograniczona tylko do kilku godzin. Wszystkich pobił Zenek łowiąc aż 9 sztuk, w tym jeden okaz 5-kilowy! Jeziorko jest malowniczo usytuowane w leśno-bagiennej okolicy. Na skałkach można sobie urządzić grilla. To wspaniały pomysł Kariego – człowieka, który kocha wędkarstwo i wędkarzy.
W sumie pod względem wędkarskim wyjazd był bardzo udany. Znane powiedzenie „pierwsze śliwki robaczywki” nie z nalazło więc zastosowania. Jeszcze lepiej było pod względem towarzyskim i mogę śmiało powiedzieć, że tak zgrana, fajna i bezkonfliktowa grupa nie trafia się często. Wspomnę więc na koniec, że w wyprawie towarzyszyli mi Zenek Grabowski, Zbyszek Pszczoła i Robert Witon.
Link do reportażu - PIERWSZE ŚLIWKI BYŁY SŁODKIE
stary szwedzki majątek ziemski - tam kwaterowaliśmy
Sąsiad wita roberta
przystań nad jeziorem hövern
małe jeziorko leśne okazało się strzałem w dziesiątkę
na pstrągach
wypad do stegeborga
ucieczka przed sztormowym wiatrem
filety z pstrąga
i ze szczupaka
wieczorna uczta
Szwecja, maj 2015