Tour Delle Alpi

21.04.2015 / WYPRAWY WĘDKARSKIE / WŁOCHY, SŁOWENIA

Wiosną 2015 roku wraz z Michałem Pszczołą zrobiliśmy sobie wędkarską pętlę wokół Alp. Odwiedziliśmy takie ciekawe miejsca, jak Monachium, Innsbruck, Trento (Trydent), Bled i Wiedeń. Wędkowaliśmy natomiast na włoskiej rzece Sarca, małym jeziorze zaporowym zlokalizowanym na Sawie Dolince w słoweńskich Jesenicach oraz na Lepenie – dopływie górnej Soczy.

Paolo – nasz wędkarski przewodnik we włoskich Alpach

Zaskoczyły nas szczególnie Włochy – tamtejsze łowiska okazały się rybne, co dziwi w kontekście masowych wyjazdów Włochów do Słowenii i Bośni. Jak widać, na własnej ziemi mogą oni również znaleźć bardzo ciekawe wody… Człowiek ma jednak w sobie silną potrzebę podróżowania i odkrywania czegoś nowego. Stąd te ciągłe wędkarskie migracje.

Wracając do Włoch, szczególnie podobał nam się fragment rzeki Sarca, na którym obowiązywała zasada „no kill”. 2,5-kilometrowy odcinek obfitował w okazowe pstrągi i marmoraty, czego dowiodły nie tylko nasze udane połowy, ale również obserwacje - piękne sztuki widoczne były „gołym okiem” na wielu fragmentach rzeki. Niektóre były aktywne, inne mniej, w każdym razie wiemy, że one tam na pewno są i pojedziemy zapewne do regionu Trentino jeszcze nie raz.

Jeśli Italia, to słońce, piękne widoki i bodaj najlepsza na świecie kuchnia. Niczego z tych rzeczy nam nie zabrakło. Dodatkową atrakcją było natomiast SPA w naszym hotelu. W (niewygórowanej) cenie pobytu mieliśmy możliwość skorzystania po wędkowaniu z basenu, sauny tureckiej i fińskiej. Nie ma nic lepszego na przemarznięte w górskiej wodzie kości i lędźwia.

Naszym przewodnikiem był niezwykle sympatyczny Paolo – z zawodu architekt, a po pracy pasjonat wędkarstwa muchowego. Pokazał nam łowiska, użyczył łownych modeli much i zdradził najskuteczniejsze techniki połowu. Zawsze uśmiechnięty, zawsze skory do pomocy – w sumie fantastyczny gość!

Po trzech dniach spędzonych w Italii przejechaliśmy do Słowenii. Tam znowu same nowości (przynajmniej dla mnie): najpierw przetestowaliśmy górskie jezioro zaporowe na Sawie Dolince, a naszym przewodnikiem był stary dobry znajomy – Rok. Kilka godzin spędzonych w belly boatach zaowocowało dużą dawką wędkarskiej wiedzy o technice „jeziorowej nimfy”. Udało nam się złowić 4 piękne tęczaki, co nie było wielkim wynikiem, ale nam i tak sprawiło wiele radości. Wszystkie pstrągi wyglądały jak okazy dzikie z Ameryki Północnej, wszak dorastały od małego w górskiej rzece.

Wreszcie ostatni dzień połowów to był prawdziwy deser. Wycieczka w wysokie Alpy Julijskie w dorzecze górnej Soczy pozostanie dla mnie niezapomnianą przygodą. Przewodnik – Bastian – postarał się, aby nam się nie nudziło. Przez cały dzień złowiliśmy z Michałem niemal 30 ryb, z czego przynajmniej połowę na suchą muchę. Tęczaki dochodziły do 50 centymetrów. Kameralna rzeczka Lepena to jedno z najpiękniejszych miejsc do wędkowania, jakie kiedykolwiek widziałem. Woda czysta jak kryształ, a wokół las i ośnieżone jeszcze szczyty gór, przekraczających tutaj 2500 metrów wysokości. Tak, jakbyśmy znaleźli się w centrum tatrzańskiego parku i łowili tam ryby. Coś mocno nierealnego!

A teraz zapraszam do obejrzenia reportażu zdjęciowego z naszej wyprawy.

Monachium. Zamówiłem dwa duże, ale tutaj duże to litrowe…

Jak Bawaria, to oprócz piwa obowiązkowa jest golonka

Wjeżdżamy do Austrii

Jeden z alpejskich zamków

A to już nasz hotel. Jesteśmy w Breguzzo, region Trentino.

Włoskie śniadanko, palce lizać

Przygotowania sprzętu. Wybór much nie jest prosty.

Odbieramy licencje w biurze turystycznym

Zaczynamy na odcinku „no kill”

Marsz w górę rzeki Sarca

O – już jest konkurencja. Cóż, to sobota…

Piękna alpejska rzeka z czyściutką wodą. Chyba dobrze utrafiliśmy.

Pierwszy pstrąg

Sarca ma duże naturalne stado potokowca

Kolejne branie, kolejny hol

Wreszcie ładniejszy pstrąg

46 cm, potok

Ach, co za widoki!

Michał jak zwykle preferuje suchą

Jest konsekwentny, zmienia muchy i w końcu dostaje nagrodę

A za chwilę łowi następną rybę

To prawie pięćdziesiątak

Około południa trafiamy na dobry okres brań

Pada kilka pięknie ubarwionych potokowców

Michał na innym odcinku rzeki

A to szypoty przy progu wodnym. Tu mieszkają prawdziwe kabany.

Tam u góry przy głazach straciłem w holu dwa sześćdziesiątaki

Kończymy pierwszy dzień łowienia. Po drabinie na mur i do domu.

Region słynie z pstrąga, o czym informuje ta tablica

Dziarskim krokiem idziemy nad wodę

Tutaj też obowiązuje zasada „no kill”

Górna Sarca

Mały wodospad, a pod nim głębszy basen pełen ryb

W tle jedna z alpejskich wiosek

Woda tak samo klarowna jak wczoraj

Ma zielonkawy odcień

Jaką muchę dobrać?

Coś dziś ryby są kapryśne - brań jak na lekarstwo

W takim razie robimy przerwę na lunch - też przyjemność

Będą włoskie specjały

Bresaola, gotowana szynka i miejscowe sery

Po lunchu robimy sobie krótką wycieczkę po okolicy

Most „Ponte dei Servi” zawieszony nad kanionem Sarki

A to sama rzeka

Inny most – spacerowy

Gdy popatrzysz w dół – może się zakręcić w głowie

Kanion rzeki Sarca

Przed wieczorem jeszcze próbujemy, ale to nie jest dobry dzień

Dlatego warto wcześniej wrócić do hotelu i skorzystać ze Spa

W basenie wraca dobry humor, wracają siły

A na kolacji – prawdziwa rozkosz dla podniebienia

Najlepsze są oczywiście desery, jak to we Włoszech

Trzeci dzień spędzimy na tym samym odcinku, co pierwszy

Dziś musimy poradzić sobie sami, bez przewodnika

To poniedziałek, nad wodą nie ma nikogo. Bajka.

Jak zwykle około południa zaczyna się

Najpierw pada kilka pstrągów potokowych

Mają od trzydziestu do czterdziestu centymetrów

Wreszcie jest coś większego! To marmorata, równe 50 cm!

Jest ślicznie ubarwiona, zielonkawa

Moja zdobycz w pełnej krasie

Zaraz odpłynie wolna

Szypoty są dobre do obławiania krótką nimfą (tzw. czeską)

Nieco później na suchą łowię potokowca. Niemal 60 cm i ok. 2,5 kg. Kloc!

Regionalne specjały z Trentino - fantastico!

Odwiedzamy Trydent – miasto słynnego soboru

Fontanna z Neptunem na Piazza del Duomo

Piazza del Duomo to centralny punkt Starego Miasta

Kolejny etap naszej podróży - Słowenia. Przybywamy do Bledu.

Pierwszy dzień – w programie górskie jezioro i belly boaty

Pstrągi są trudne, ale kilka udaje się złowić

Kusimy je na nimfę lub trolling ze streamerem

Michał ze swoim ślicznym tęczakiem

Nasz przewodnik Rok

Finał dnia – sześćdziesiątak na nimfę

Rok wypatrzył jeszcze na rzece kilka „potworów”, ale nie biorą

Bałkańska kuchnia

Obowiązkowo sałatka z owczym serem

Ostatni dzień łowienia. Wyruszamy w wysokie Alpy Julijskie

Imponujące skalne granie

W tle słynny szczyt – Mangart

Małe punkciki to ludzie wspinający się z nartami

Bacówka na przełęczy

Kilometr w dole płynie rzeka Socza. Nasz dzisiejszy cel.

Alpy Julijskie

Michał z Bastianem – naszym kolejnym guidem

Przez chwilę podziwiamy majestatyczne góry

W ten sposób można dowiedzieć się nazw poszczególnych szczytów

Jesteśmy w sercu Triglavskiego Parku Narodowego

Na miejscu. Przebieramy się do łowienia.

Czyż nie cudnie? Na korze drzewa ślady pazurów niedźwiedzia.

Zimna woda służy za lodówkę

Sam krajobraz wart jest majątek

Woda jak kryształ

A w niej widoczne ryby, masa ryb!

Te tęczaki są całkiem dzikie. Piękne jak na rycinach z atlasu.

Michał „ćwiczy” suchą

Nie potrzeba nam większych. W tej małej rzeczce to i tak okaz!

Są czterdziestaki, a nawet pięćdziesiątaki

Walczą jak szalone

O, proszę - następny

Żwawe, zdrowe

Z każdego poola można „zdjąć” kilka ryb

Bardzo silnych i pięknych!

Najlepsze lokalne muchy na dzisiaj. Raz działa jedna, raz inna.

Kolejny pool do obławiania

Gruby pstrąg tęczowy – wziął na nimfę

Łowimy głównie tęczaki, ale trafia się też marmorata

Najpierw nie wcelował w suchą, a po kilku minutach połknął nimfę

Wieczorem obławiam głębsze rynny nimfami

A Michał uparcie łowi na suchą muchę

Pstrąg na popularne „jajco”, czyli imitację ikry

Łącznie złowiliśmy dziś 28 pstrągów. Wrócimy tu na pewno!

Włochy, Słowenia, kwiecień 2015