Vilmos Varga
02.12.2014 / KOLEDZY PO KIJU / WĘGRY
Mistrz Węgier w spinningu, który mieszka w górniczej niegdyś Tatabanyi, 50 kilometrów od Budapesztu. Nazywam go „Królem Dunaju”, bo wie o tej rzece niemal wszystko – przynajmniej jeśli chodzi o graniczny odcinek pomiędzy Węgrami i Słowacją. Jest specjalistą od sumów, sandaczy i boleni, choć skutecznie łowi też szczupaki, brzany, klenie, okonie, bassy i wiele innych gatunków. Poza Dunajem zna doskonale rzeki Słowacji oraz francuski Rodan.
Vilmos nad swym ukochanym dunajem ze złowionym boleniem
Vilmos jest człowiekiem pełnym temperamentu, wesołym, gadatliwym (w dobrym tego słowa znaczeniu), na rybach niezmordowanym w poszukiwaniu brań, prawdziwym „kotem” na łowienie. Na jego przyjaźń trzeba trochę zapracować – nie ufa od razu każdemu. Wiele można się od niego nauczyć, ale gdy coś robisz źle, uwagę zwraca bardzo delikatnie, taktownie i nie od razu, abyś miał najpierw szansę sam do tego dojść. Jeśli chodzi o sprzęt – jest fanatykiem japońskich woblerów i multiplikatora.
Niegdyś grał w piłką w Banyaszu Tatabanya, obecnie jest fanem Manchesteru United co sprawia, że mogę z nim na rybach godzinami rozmawiać o futbolu. Współpracuje z czasopismem wędkarskim „Horgasz”. No i ma piękną dziewczynę Monikę, która na dodatek również łowi ryby.
Jeden z lepszych wędkarzy spotkanych przeze mnie w życiu.
Tatabanya, listopad 2014