Pojedynek z mocarnym GT
01.04.2015 / WYPRAWY WĘDKARSKIE / ANDAMANY
Giant Trevally (w skrócie GT) to jedna z najsilniejszych ryb oceanicznych. Zwana jest też po polsku karanksem olbrzymim. W ostatnich latach została wypromowana w wędkarskim światku jako jeden z najbardziej atrakcyjnych gatunków w połowach na morzu. Czytałem trochę o nim, marzyłem… Aż wreszcie aby wpisać GT na konto swych wędkarskich dokonań udałem się na Andamany – archipelag wysp położony na Oceanie Indyjskim.
przejechałem spory kawałek świata aby złowić tę właśnie rybę
Sama podróż zapewniła mi olbrzymią porcję egzotyki. Najpierw mogłem zobaczyć indyjski Madras, zwany dziś Chennai - miasto pełne kontrastów. Skrajna bieda sąsiaduje tam z dostatkiem, sterty śmieci z luksusowymi ogrodami w willowych dzielnicach. Generalnie pierwsze wrażenie nie jest najlepsze, ale takie już są podobno Indie. Potem człowiek się przyzwyczaja i przy wyjeździe z tego kraju już mu wiele rzeczy nie przeszkadza.
Andamany prezentują się nieco lepiej od kontynentalnych Indii. Jest tam nieco czyściej (choć i tak według europejskich kryteriów dość brudno), na ulicach nie ma tylu biednych, odrzuconych ludzi. Jest trochę tropikalnej dżungli, są dzikie plemiona, są wreszcie cudowne plaże (tylko kąpiel w morzu nie jest zbyt bezpieczna ze względu na krokodyle). Znajdziemy też kilka turystycznych atrakcji, jak choćby słynne angielskie więzienie Cellular Jail w stolicy Port Blair, oceanarium czy niezwykłą wyspę Havelock z bajecznymi plażami.
Jeśli chodzi o połowy, mieliśmy spore kłopoty ze względu na pogodę – silny, czasem porywisty wiatr powodujący wysoką falę. Nie udało mi się wypływać na morze codziennie, dzięki czemu trochę więcej pozwiedzałem – m.in. byłem na wyspie Baratang. Ale te kilka wędkarskich sesji, które były mi dane, wykorzystałem dość dobrze. Przede wszystkim zaliczyłem wymarzone GT i to w okazowych rozmiarach (ok. 40 kg). Poza tym złowiłem kilka mniejszych sztuk, a także pięknego tuńczyka żółtopłetwego (sashimi jak w najlepszym sushi barze Tokio!). Wszystkie karanksy padły na spinning (na morskie poppery), a tuńczyk wziął w trollingu na wobler. Do tego wszystkiego był oczywiście potrzebny mocny, wręcz niezniszczalny sprzęt, a łowienie było naprawdę trudne, niekiedy utrzymanie się na nogach przy zarzutach wędki stanowiło nie lada wyzwanie.
Podkreślić jednak trzeba, że łodzie było znakomite – szybkie i bezpieczne, a przewodnicy też z najwyższej półki. Indyjskie jedzenie mocno średnie (bardzo ostra kuchnia południowych Indii), musieliśmy po dwóch dniach przejąć z Michałem władzę w kuchni. Przyrządzone przez nas ryby i krewetki smakowały o niebo lepiej, niż gdy robili to indyjscy kucharze. Oni palili ryby na patelni na przysłowiowy „wiór”. Potem nauczyliśmy już ich robić to po naszemu. Jeśli chodzi o warunki zakwaterowania, to jak na Indie były całkiem, całkiem. W sumie więc udana i ciekawa wyprawa, choć wspomniana pogoda dała nam nieźle do wiwatu.
Link do reportażu - ŚWIĘTE KROWY, ZŁOTE PLAŻE I KARANKSY
ulice madrasu
ulice madrasu
katedra św.Tomasza w madrasie
widok zatoki bengalskiej przez okno samolotu
centrum port blair - stolicy andamanów
meczet w port blair
świątynia birmańska
więzienie cellular jail
nasze łodzie - jak na indie rewelacja (zresztą w ogóle też)
spotkanie z wielorybem
no, michał coś ma
maciek z pięknym okazem GT
kolorowe ryby andamanów
ciężka harówka
jeszcze kilka innych gatunków
GT i tuńczyk psi
z powodu fali przy rzutach ciężko było utrzymać równowagę
piękny okaz tuńczyka żółtopłetwego
przejęliśmy właśnie kontrolę nad kuchnią
sashimi ze świeżutkiej ryby
krewetka z sosikiem i kolendrą
a to świeże krewetki - prosto z targu
steki z tuńczyka marynują się w przyprawach
na targu warzywnym
miejscowi rybacy
na jednej z pięknych plaż
wycieczka z jankiem na wyspę baratang
na wyspie baratang
na wyspie baratang
na wyspie baratang
na wyspie baratang
wyspa havelock z najpiękniejszą plażą azji
tropikalna dżungla
młodzi hindusi z bombaju na wakacjach w port blair
makak krabojad
Andamany, styczeń 2014